Może nie dla Knedla ale zrobiłem małe zakupy :
Pojechałem na wieś, wyciągnąłem Japonię z garażu, włożyłem aku, włączyłem zapłon, nacisnąłem rozrusznik, i usłyszałem tylko stuknięcie gdzieś pod siedzeniem i wszystko zgasło. Przejrzałem wszystkie bezpieczniki - całe. Podłączyłem prostownik do akumy nie odpinając jej od instalacji i kontroli zapaliły się. Na samym akumulatorze kontrolki w ogóle się nie zapalają. Sprawdziłem napięcie na klemach i jest 12.63 V, dziwne. Spróbowałem zewrzeć akumę, to nawet nie iskrzy. Dla pewności odłączyłem rozrusznik od instalacji, żeby wykluczyć jego zwarcie i nic. Z prostownika prąd idzie w instalacje, a z akumy nie idzie. Zdechł w bardzo dziwny sposób...
Tak więc wziąłem Wiśnię i pojechałem nią na przegląd, zrobiłem 42 km, było w miarę ciepło, około 13 stopni to jechało się fajnie. Diagnosta się zdziwił, jak zobaczył, że ostatni przegląd wyszedł w listopadzie 2014 roku