Witam wszystkich.
Pozwolę sobie opisać mój wcześniejszy wątek Tajemnicy znikającego pierścienia, ale od początku.
W trakcie powroty z wiosennego Susiec tego roku po trzydniowym biesiadowaniu i atrakcjach jakie zapewnili organizatorzy "chwała im" w niedzielne przedpołudnie ruszyliśmy w drogę powrotną w kierunku Podkarpacia i Krakowa. Wspólnie z Xepherem , Blenderem i Kubąg6 na żółtej cz 487 którego właśnie poznałem ruszyliśmy w kierunku Przeworska. Ja zaprzęgiem z 638 rozstałem się z chłopakami gdyż zbliżała się z przeciwka czarna burzowa chmura i odbiłem na autostradę w kierunku Krakowa. Docelowo Bochnia. Po około 10 km jazda spacerowa 90/h maszyna zaczęła jakby lekko słabnąć jakby czuła delikatną górkę. Przy zaprzęgu i objuczony bagażami wózku każdy lekki podjazd jest odczuwalny. Po chwili jednak dochodziły dziwne dźwięki lekkiego terkotanie. Z racji tego że po sprzęt jest po renowacji a czyszczenie zbiornika paliwa przypomniało raz o sobie przytykając kranik pomyślałem że to powtórka dolegliwości. Po podciśgnieciu ssania dziwny dźwięk ucichł. Zaniepokojony korzystając z okazji zjechałem akurat na MOP. Przy autostradzie. Zatrzymałem i zgasiłem maszynę. Ku mojemu zdziwieniu stwierdziłem że lewe kolano zawiało a fajka na lewej świecy poprostu spłynęła na głowicę. Trochę dymu i swątu topiącego się plastiku oczywiście z nowej współczesnej fajki z allegro. Chwila odpoczynku na ostudzenie sprzętu i do roboty. W gondoli oczywiście zabrałem walizkę najpotrzebniejszych rzeczy które lepiej było zabrać jak nie mieć i drapać się po głowie i kombinować. Przerwa na cygar w trakcie której stwierdziłem co było przyczyną tego stanu rzeczy. Guma uszczelniająca gaźnik z kolektorem ssącymoczywiscie nówka z allegro po kontakcie z Wacha i temperatura zamieniła się w kalafior i jakimś cudem wylazła z pod kryzy i piec zaczął podciągać lewe powietrze. Reszty nie muszę tłumaczyć. Uboga mieszanka wysoka temperatura i spalanie stukowe. Demontaż gaźnika guma do kosza zastąpiona rolką taśmy izolacyjnej z walizki, skrobanie fajki kabel WN na krótko iglica na samą górę tak na wszelki wypadek żeby przypadkiem zacieru nie złapać i dalej w drogę. Do Bochni dotarłem już bez przystanków. Z racji lekkiego nerwa na jakość dzisiejszych części zamiennych które wciskają nam sprzedawcy na allegro nie zrobiłem dokumentacji fotograficznej obecnego stanu rzeczy. Kolejnego dnia oględziny pieca jakie spustoszenie przyniosła chińska guma. Po ściągnięciu czapek tragedii nie było. Lekkie przebarwienia na gładzi bez większych rys. Po zdjęciu cylindrów okazało się że pierścienie mają ryski i nadają się do wymiany. Stwierdziłem jednak że dziwnie zniknęła część dolnych pierścieni. Jakby ktoś je zeszlifował kątówką. Wątek tajemniczego zniknięcia dolnych pierścieni poruszony w dziale szybka interwencja. Tu dziękuję Grzesiowi za cenne wskazówki i rzeczowa poradę. Jawa dostała hon cylindrów i zestaw nowych pierścieni oczywiście zakupionych dwa razy bo zamówione najdroższe na allegro okazały się zrobione z tzw. gównolitu. Jeden wieczór w garażu i maszyna ponownie ożyła. Notabene na zlocie w sobotni poranek pomagałem koledze nie pamiętam imiona przy czarnej ts przy wymianie uszczelki pod krućcem z którą miał też kłopot co mnie również nie ominęło. Ferelna guma gaźnika została zastąpiona już nie nowa lecz stara która wygrzebałem ze śmietnika części które zostały z remontu. Pewnie ma 30 lat i posłuży jeszcze następne 30. Kończąc temat dziękuję chłopakom z forum za pomoc w diagnozie a Grzesiowi za rozwiązanie tajemnicy znikającego pierścienia. Ps. Ku przestrodze dla tych którzy zakładają jońskie gumy które zamieniają się w kalafiory po kontakcie z paliwem.
Temat znikających pierścieni możecie poruszyc z kolegą Grzegorzem Puzio który chętnie podzieli się z wami swoim doświadczeniem i wiedzą podczas wieczornych niekończących się dyskusji w trakcie zlotów i spotkań jawerów.
Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia na kolejnych spędach Jawerów.