Witajcie,
moja przygoda z jawą zaczęła się gdy zdałem prawko na moto. Na co dzień jestem strażakiem ochotnikiem i nie raz mieliśmy wyjazdy do ludzi, którzy wsiedli na 1000ccm i w ciągu miesiąca wypadek, potem przyjeżdża rodzina i jest "o jezu, dopiero co dostał motocykl i już nieszczęście", dlatego stwierdziłem, że nigdy nie kupię sobie motocykla niż 600, a zacznę od 300. Żeby było ciekawiej mój ojciec posiadał jawę 350 (kupioną nówkę z salonu), niestety gdy moi rodzice wyjechali do grecji motocykl stał nieużywany (około 20 lat zastoju, a moto z 1982), ale tak jak powiedziałem, wygrzebałem go z garażu i stwierdziłem, że musi jeździć i szczerze powiem, że na początku jakoś bardzo mnie nie ciągnęło do jazdy na tym, po prostu chciałem mieć swój moto, zarejestrowany na siebie. Motocykl był w 100% oryginalny (nawet czeskie opony miał), jednak wyglądał jak na zdjęciach:
W skrócie mówiąc to wizualnie:
przytarty lewy bok, brak napisu 350, urwane lewe kierunkowskazy, brak lusterka, jeden boczek był zielony (chyba ktoś coś malował w pobliżu i oparami się pomalował, bo jak tarłem to po tygodniu zeszło), no i wiadomo, syf, pełno zaschniętego oleju na stopce i tłumiku, do tego chyba elektrolit z akumulatora kapał na tłumik, bo jakimś kwasem jest przeżarty, do tego kopka skrzywiona i od tego piękny ślad na tłumiku.
Z mechanicznych to nic nie działało, nawet prąd nie dochodził, ale okazało się, że trzeba było śrubki od kręcić i przykręcić i działało (zaśniedział się). Potem dłuugi problem z zapłonem, ale przy pomocy ojca udało się go ustawić, żeby palił na dwa gorncki, ale co najciekawsze, jak zalaliśmy paliwa do gaźnika i był prąd od razu odpalił (na jeden cylinder, ale odpalił).
Gdy motocykl zaczął chodzić, gdy tylko na niego wsiadłem, pierwsze co zrobiłem to manetka niemal do oporu i rura i od tamtej pory się zakochałem. ;p Potem wziąłem się do pracy, wymieniłem stopkę, bo stara była wygięta i moto się przewracał, kupiłem kierunkowskazy, wyczyściłem bak, założyłem filtr paliwa od malucha (bo po czyszczeniu jeszcze rdza szła), wymieniłem kranik, lusterka niestety od yamahy, dokupiłem napis na boczki od chłopa ze wsi i wymieniłem opony i dętki. Klamkę od hamulca wyprostowałem w straży przy użyciu sprzętu hydraulicznego, dokładniej to rozpieracza ramieniowego. Czarne elementy polakierowałem farbą w spreju.
Motocykl zaczął nabierać coraz piękniejszych kształtów:
Nie mam aktualnego zdjęcia, na tych powyżej jeszcze jest z obdartym siedzeniem, ostatnio odebrałem siedzenie od tapicera. W kierunkowskazach mam lampki 21W, a przy instalacji 6V jak mam włączone światła, do tego hamuję i włączę kierunkowskaz to ciemno się robi. Aktualnie borykam się z kapaniem oleju z połówek, oraz kapaniem oleju z przednich widełek przy mocniejszym hamowaniu. Co do połówek to olej kapie tylko jak jest ciepły, bo wtedy jest rzadszy, do tego mamy problem z tłokami, które puchną i moto łapie tłoki. Trzy razy już mi za blokował koło, raz urywając przy tym łańcuch. Aktualnie motocykl jest ubezpieczony na mnie i zarejestrowany, płacę ponad 300zł (nie dość że nie mam zniżek to jeszcze mam wzwyżkę dla początkującego kierowcy).
Na zimę planuję zrobić szlif cylindrów, wymienić tłumiki (przepalone trochę są i ten jeden tym kwasem wypalony), do tego chcę rozpołowić silnik, żeby go uszczelnić i myślę, nad 5 biegiem, nie wiem czy to możliwe ale czas pokaże, a silnik i tak muszę rozebrać. W czasie jak to wszystko będę robił oddaję białe części do lakierowania.
Wszystko trochę powierzchownie opisane, ale proszę zadawać pytania, chętnie na nie odpowiem.