u mnie na wschodzie buractwo kwitnie, zaden wielki kozak ze scigacza nie podniesie reki, po prostu nikt. jak stanął obok mnie ze dwa tygodnie temu na skrzyzowaniu jakiś typ na gsx-r to popatrzył tylko na moją rozklekotaną cezete i wystrzelił ze skrzyżowania jak z procy, było widać że typ chciał poprostu zeby mnie zazdrość złapała, ale nie wiedział widocznie ze do scigaczy mnie nie ciągnie. denerwują mnie okrutnie tacy kolesie, oni traktują jawe jak wiejski wehikuł ktorego miejsce jest w szopie. najlepszy kontakt mam ze starszymi motocyklistami, oni sami zaczynali na jawach i tym podobnych reliktach i z niczego sie nie nabijają, nie smieją w przeciwieñstwie do tych plaskik-driverów.