„Nadejszła wiekopomna chwila” jak mawiał klasyk, a więc w końcu wziąłem się za remont Jawy. Zakładam ten wątek, bo podejrzewam, że pojawią się przy tym jakieś problemy, które z pewnością pomożecie mi rozwiązać.
Motocykl kupiłem trzy lata temu od kolegi z forum. To znaczy dawniej kolegi z forum, bo od lat już tu nie zagląda. Ja zresztą też miałem długą przerwę, ale mniejsza – najstarsi jawaczowi górale, a więc ci, co porastają tu już mchem i paprocią, pamiętają i mnie i Kristosa, co i tak nie ma żadnego znaczenia. Wspominam tylko dlatego, że będą kojarzyć motocykl, który kiedyś był żółty.
Kristos jawy nie oszczędzał, min zwiedził na niej Bałkany i pokręciła się po Polsce bez względu na porę roku (na przykład ze Śląska na Hel w środku zimy), tak więc lekko nie miała.
Do mnie dotarła w stanie, który nie jednego purystę przyprawiłby o zawał, ale że sam purystą nie jestem, więc ją tylko umyłem, przemalowałem blachy z żółtego na czarne i przez trzy lata męczyłem w terenie. W tym czasie zaliczyła kilka turystycznych rajdów, a głównie służyła do weekendowego sprawdzania, gdzie kończą się leśne drogi. Więcej więc widziała piachu, błota, brodów na rzekach i śniegu, niż asfaltu. Nie była też zbyt często myta, bo przecież brud sam odpada
Mimo takiej ekstremalnej eksploatacji, motocykl nigdy nie zawiódł i dzielnie radzi sobie w terenie. Do tego stopnia dzielnie, że w pewnym momencie przestałem jeździć z kolegami na ruskach, bo czekanie na nich i oglądanie jak się „dzielnie” wyciągają piachu, błota czy wody, które jawa przejeżdża bez mrugnięcia, zrobiło się po prostu nudne
(To oczywiście żartobliwa złośliwość, więc jeśli ktoś z Was ma ruska i syndrom sztokholmski, który go przy nim trzyma, to niech policzy do dziesięciu „dla spokojności”.)
W każdym razie wieloletnia eksploatacja w takich warunkach ma swoją cenę, którą teraz muszę zapłacić reanimując i wymieniając części, które w innych warunkach nie zużyłyby się aż tak bardzo. Ale cóż, każda przyjemność kosztuje.
Ten temat zakładam nie tylko po to, aby w razie problemów pytać Was o sugestie, ale też aby samego siebie zmotywować do pracy i nie rozwlekania remontu w nieskończoność.
Pozdrawiam