Młody chłopak jest, ma zacięcie do dłubania przy pierdzikach, to i dobrze, lepsze to niż łażenie wieczorami bez celu i patrzenie tylko komu by tu mordę obić i skołować na butelkę albo jakieś prochy.
Jak jeszcze jest kawał szopy czy stodoły by całą graciarnię było gdzie przechować,
to czego chcieć więcej. Inaczej sprawa się przedstawia po latach, gdy człowiek dorośnie,
zmieniają się wtedy priorytety, przybywa spraw ważnych i ważniejszych.
Trzeba liczyć koszty i dokonywać wyborów, normalka.
Sam, swego czasu kupowałem sporo tych wynalazków, ładowałem czas i pieniądze w renowację, cieszyłem się z tak zwanego posiadania.
Fajnie było czasami coś sprzedać, miło było jak się włożona kasa zwróciła z zyskiem.
A teraz co, latek przybyło, koszty stałe typu przeglądy, ubezpieczenia itp, płacić trzeba a sprzęty stoją i kurzem się pokrywają.
Najchętniej, tak jak Muczos, też bym graciarnię sprzedał, wraz z całym zapasem części i innych zbędnych klamotów a w garażu zostały by ze 2 albo 3 do tak zwanego normalnego użytkowania.
Ale ty Marek się nie przejmuj, tak dalej trzymaj.
Obyś chłopaku w przyszłości nie musiał z niczego rezygnować