Przestaniecie porównywać starego knedla do nowoczesnych konstrukcji <furious>?? Powiedzcie mi dlaczego stary poczciwy Golf 2 1.6 D jest taki żywotny i lubiany przez użytkowników,na dodatek oszczedny i tani w utrzymaniu? W nowoczesnym aucie z silnikiem diesla do jego pracy potrzeba działania wielu elementów- komputer ,pompa ze sterowaniem elektronicznym ,pełno czujników,elektrozaworków,masa bulbulatorów- wtryski z kabelkami,pompa z kabelkami,pedał gazu na kabelkach, czujniki położenia wału,czujniki jakości paliwa.... czujniki czujników. A w starym mechanicznie sterowanym golfidle jest 1- słownie- jeden kablek, który jest niezbędny by silnik zapalił- zasilanie elektrozaworka na pompie. To wszystko. I te silniki działają przez 20 lat. A jak zdechnie po przebiegu 750 000 km to za cenę jednego czujnika do nowoczesnego diesla z CR kupimy drugi silnik.Ciekawe który naszpikowany elektroniką diesel za 20 lat będzie jeszcze je¼dził. Nie koniecznie to co nowe jest dobre. Nie zawsze nowoczesniejsze jest trwalsze. Producenci wmawiają nam,że potrzebujemy auta naszpikowanego elektryką i elektroniką - że niejako naszym obowiązkiem jest posiadanie czujników parkowania,wycieraczek (opadów). Ehh może- ale za 30 lat te auta będa złomami nie do naprawienia- współczuję ludziom,którzy będą odrestaurowywali za 70 lat mercedesa klasy s- dziś odrestaurowanie mietka z lat 30 nie jest takie trudne- na dobra sprawę większosć elementów wyposażenia wnętrza dorobi stolarz. Widzicie kiedyś produkowano auta w myśl zasady- zróbmy to tak by klient się tym cieszył z 30 lat ( na przykład MB W123 ) a dziś? Nie mogą zrobić auta które wytrzyma 30 lat- musi się zacząć psuć niedługo- a awarie muszą być na tyle kosztowne by klient zdecydował się na zakup nowego modelu. Wszyscy robią się leniwi- co by tu robić by się nie narobić. Wszystko musi być bezobsługowe? To taki ból dla Jawera zajrzeć do zapłonu? Nie wiem,ale mi łezka się w oku kręci na myśl o starych autach i motocyklach,które się naprawiało. Które dawały się naprawić- gdzie gdy zaczęły stukać zawory- brało się szczelinozwierz i kluczyk- i uciszało się bestię na następne 20-30 tyś km. A dziś- hydrauliczne popychacze- mm super- jak zaczną klepać zawory- to dupa blada bo nie wiadomo który popychacz,zamienników nie ma,w oryginale drogie-250 zł sztuka... taaa. Kiedyś jak auto nie odpalało-sprawdzało się iskrę- nie było? Syfek na przerywaczu,nadpalony palec,zaśniedziały styki cewki... dziś? Komputery śmery bajery- iskra jest,paliwo jest-nie odpala- kiedys takie cos oznaczało by jedno- ktoś nam podpierdolił silnik- dziś- błąd tu , błąd tam. Serwis,400 zł za podpięcie wtyczki. Hehe, dalej nie rozumiecie? Kiedyś produkowano wozy dla ludzi- a dziś dla serwisów. W starych dieslach,które nota bene chodziły na wszystkim- najwyżej łapiąc muła lub kopcąc- regenerowało się pompy, wymieniało rozpylacze wtryskiwaczy... dziś? wymiana całych elementów, popularnośc "nierozbieralnych" monobloków- dziś się głównie wymienia- kiedyś się naprawiało,regulowało. Nie wiem- róbcie co chcecie- ale ja gdy nadchodzi pochmurny sobotni wieczór lubię zejśc do garazu,zdjąc prawy dekiel i skontrolowac jak tam wygląda ten zwykły, archaiczny zapłon- i przy kubku mocnej herbaty z cytryną,fajką w zębach i muzyką z The Blues Brothers w tle podjąć się jego regulacji- to nie boli. I naprawdę nie wiem dlaczego sprawia mi to przyjemność. Tak robili nasi przodkowie- w zaciszu szopki,garażu czy w piwnicy- serwisowali sami swoje maszyny. Dla nich ważne było,że mają czym je¼dzić. Cieszono się,że to,że podróż minęła bezawaryjnie jest zasługą ich pracy. A dziś się w dupach przewraca- niedobry podstępny zapłonik trzeba ustawiać dwa razy w roku- ojoj- no kara sroga - najlepiej nic nie robić tylko je¼dzić. Ludzie stają się leniwi... powoli zaczyna brakowac ambicji i samozaparcia. dzięki Bogu nie u wszystkich. Zapłon,mieszanie paliwa tez jest trudne- z obawy przed tą okropną czynnością wywalić 1000 zł na elektronika,kolejne kilka stów na dozownik. Dobrze,że w pore otrze¼wialem z montowaniem el startera. Dziś wszystko byle szybko,bezproblemowo.Byleby mieć niby łatwiej. Może gdyby ten temat pojawił się na forum Japaneese motóren- nie dziwiła by mnie taka aprobata elektrona. Ale na- było-nie było- forum klasycznych motocykli? W większości już zabytkowych? Hmmm <blink> Ciekawi mnie tylko jedno- co będzie gdy na tym cudnym elektroniku zacznie nam na przykład niedomagać lewy cylinder... w klasycznym można go zestroić osobno. A w vape... no nie wiem...Ano tak- wystarczy "tylko" rozkroić silnik i zmienić-zregenerować wał-mmm super- kolejne 500 zł do tyłu. Nie wspomnę już o częściach zamiennych do vape- tu nie kupisz od sąsiada cewki za dwa słoiki ogórków małosolnych-jak oporny to słoiczek grzybków marynowanych dorzucamy. Vapno? Więc tu lecą kolejne stówy... ja podziękuję. Kto chce niech kupuje. Jego buisness- prosiłbym tylko żeby nie pisać,że klasyczny jest do dupy,zły i w ogóle przeżytek- bo tak się składa,że jest taki jak motocykl w którym go zamontowano. Rozwiązanie to ma swoje lata jak cała konstrukcja... To jakby się czepiać,że jawa ma silnik 2T,że rozrząd tłokiem,ga¼nik atmosferyczny kopniak, ehhh. A elektroniczny ...owszem mam. Zegarek.Pozdrawiam miłośników starej szkoły. I tych elektronicznych leniwców też. Sorki za przynudzanko. Tak miewam.