W końcu zdarzyła się pierwsza awaria która prawie unieruchomiła mój motocykl. Ostatnimi czasy sporo jeździliśmy Jawą w trasy 100-200km i od pewnego czasu zaczęła mieć problemy z odpalaniem, gasła na wolnych, chodziła głośniej niż zawsze, silnik się grzał i spaliła aż 6l/100km. Już zacząłem się bać że poszedł labirynt, simeringi na wale, albo inna poważna rzecz, ale na szczęście okazało się że poluzowała się śruba mocująca wirnik, wyleciał klin i przestawiło się śmigiełko soveka. Skręciłem to wszystko z powrotem i założyłem podkładkę sprężystą, ustawiłem zapłon na czujnik zegarowy i teraz powinno działać
Wcześniej podczas naprawiania głowicy obczaiłem że jako uszczelkę pod głowicę można użyć uszczelki głowiczki kompresora od Ursusa C330. Jest wykonana z aluminium i dobrze uszczelnia, nie to co te badziewne stalowe niby Jawowskie.
Oringi wydechów kupione na allegro też okazały się lipne, chyba faktycznie są to oryginalne czechosłowackie, 20-letnie sparciałe leżaki magazynowe. Od założenia nie chciały trzymać. Kupiłem nowe w rolniczym po 40gr sztuka i trzymają idealnie
Zrobiłem też nową uszczelkę komory pływakowej z gambitu, teraz gazior jest suchy jak pieprz
Po maturach będę zakładał kufer centralny