Wolna Strefa Jawa - CZ

  • Maja 17, 2024, 12:22:02
  • Witamy, Gość
Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Autor Wątek: Kobiety a wy i wasz motocykl...  (Przeczytany 9936 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Anarch

  • Gość
Odp: Kobiety a wy i wasz motocykl...
« Odpowiedź #25 dnia: Maja 13, 2009, 23:52:53 »

Zajebi*** temat. :> Wkoñcu można się pochwalić jak to było. <thumbup>
To jak będzie jakiś zlocik licze na jakieś piwko Tyskie ;D
Widzę że w odpowiednią nutkę się wstrzeliłem z tematem, bo to raczej typowe dylematy dla każdego kto jest 'zboczony' na punkcie moto :) Fakt zazdroszczę trochę ludzią z taką historią w rodzinie, fakt że ojciec mi coś tam przy remoncie pomógł ( ogólnie na mechanice się zna, tylko nie jest zbyt delikatny ) ale z reguły mnie przekonuje że to rzęch i złom ( wcześniej było to samo o romecie ) i wróce na lawecie jak gdzieś pojadę, oraz że kasę w złom ładuje.
Jak wspominałem mój dziadek miał SHL M11 i 2 Romety :) Także miał smykałkę, niestety przeniósł się na niebieskie autostrady gdy miałem 10 lat. Babcia mi kiedyś opowiedziała jak to dziadek chciał opchnąć szefowi cukrowni SHL-kę a sobie kupić Junaka, ale babcia się postawiła i że dzieci potrzebują telewizora :F no i dziadek musiał się poddać ( diabelna popkultura).
Pare lat temu gdy miałem jeden z moich wiecznych problemów z elektryką w CeZecie i marudziłem coś babci ( ponad 80 lat ) ona mi na to "Powiem ci coś, co zawsze dziadkowi mówiłam masz łeb i ch...a to kombinuj", wogóle babcie mam udaną.

Co do Shlki - zabrał ją mój kuzyn jak dziadek jeszcze żył, byłem brzdąc ale pamiętał jak przyjechał białym busem...Shlka była śliczna, dziadek o nią dbał ale bał się już na niej je¼dzić przez kłopoty ze zdrowiem. Kuzyn nie dość że nie miał prawka A, SHLkę rozebrał ( było to pewnie z 14 lat temu ? ) i od tego czasu leży u niego w garażu z silnikiem w kartonie...zawsze zasłanai się że cylinder dał do szlifu a kolesiowi się zmarło i przepadł...cylinder za 120zł się kupi ale to szczegół. Jak miałem z 16 lat chciałem kupić od niego to SHL i przez rok czy dwa ją odrestaurować, na początku się zgodził, ale pó¼niej pewnie pod czyimś wpływem już nie było mowy. Jak już miałem 18 czy 19 lat przy okazji zagadałem do niego by mi ją pokazał ( cudo ! ) i zaproponowałem że jakby chciał to mu pomogę w wakacje ( za darmo ) naprawić SHLkę i mogę pomóc w załątwianiu części...oczywiście Motocykl do dziś stoi w tym garażu.... Kiedyś ją jeszcze wyrwę stamtąd.
Zapisane

Jawsim

  • Gość
Odp: Kobiety a wy i wasz motocykl...
« Odpowiedź #26 dnia: Maja 14, 2009, 00:12:48 »

O co chodzi z tym "warzywem" <blink>?
Zapisane

Hubertus

  • Użytkownik techniki
  • Starszy Jawer
  • ****
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 456
  • Srdcem a rozumem
    • rumble garage
Odp: Kobiety a wy i wasz motocykl...
« Odpowiedź #27 dnia: Maja 14, 2009, 07:45:28 »

Cytuj
Hubertus- kiedyś pozamykamy winkle bieszczadzkich serpentyn .....na koniach 
Nie ma sprawy-ja co najmniej dwa razy w roku jestem w Biesach i Czadach, więc okazja będzie i pośmigać i pogadać w Siekerezadzie <cheers>

Widzę że na historie się zebrało. Tak jak u większości z Was-olej z benzyną we krwi ujawnia się w drugim pokoleniu ;)
Mój dziadek był zapalonym SHL-kowcem, pó¼niej Jawerem; niestety; jak ja zacząłem dorastać dziadek motocyklami przestał je¼dzić.
Pó¼niej-jak to w życiu-prawko (wtedy od 17 roku życia)-oczywiście rodzice się nie zgodzili wtedy na A kategorię-też parę osób w rodzinie pojechało na WSK-ach wprost na niebieskie autostrady, więc gadanie że to niebezpieczne i wogóle (swoją drogą teraz wyje¼dzają Golfami II i III i Astrami-więc to tylko znak czasów). Tak więc je¼dziło padaką MZ-która musiała garażować u kolegi-bo u mnie skoñczyłoby się awanturą (i koñczyło się tak). Z czterokołowych był wówczas Wartburg 353-oczywiście w dwutakcie-ten cudny zapach spalin już będzie mnie prześladował do koñca życia... <yes> Jednak w domu nie miano zrozumienia dla "staroci" -liczyło się tylko "nowe". Na szczęście pó¼niej matura i czas na studia-pochodzę z okolic Wa-wy, więc wybór padł na Toruñ-logiczne, bo do domu daleko i wogóle... Przez czas studiów motoryzacja musiała zejść na plan dalszy, po studiach problemy z pracą, emigracja do USA, powrót-ale już w okolice Bydgoszczy (moja ¯ona stąd pochodzi) i praca.
Pracowałem sobie jako przedstawiciel medyczny, je¼dziłem Toyotką po kraju-w pewnym momencie Teść zagadał że w Brodnicy jest działka budowlana do sprzedania-czy jakbym tam jechał to bym zerknął.
-jasna sprawa.
Pojechałem, według mapy zacząłem się kołować, kurna gdzie to (okazało się że mapy się mylą-w rzeczywistości zjazd jest w lewo a na mapach w prawo), muszę kogoś zapytać... Przy szosie szedł sobie jakiś starszy człowiek-pada pytanie-trafienie 100%!!! To On sprzedaje!!!
Pojechaliśmy oglądać działkę-działka jak działka, trochę ziemi, tu i ówdzie roślinki.
Dziadek patrzy to na mnie, to na Toyote i wreszcie pyta-a motorami to pan je¼dzisz? Chciałem odpowiedzieć, zgodnie z prawdą, że już nie ale coś kazało mi się ugry¼ć w jęzor...
-A ma Pan coś ciekawego?
-Pozwoli pan za mną-na to Dziadek z tajemniczą miną. Idziemy do stodoły-pod sianem o toną kurzu stoi sobie Jawa 634...
I tak to się zaczęło...
Po raz drugi!
Zapisane
Jawa typ 634; 12Volt-VAPE + Velorex 562
Kawasaki GPz 750 KZ 750E
Kawasaki GPz 900 R

von_Majzel

  • Gość
Odp: Kobiety a wy i wasz motocykl...
« Odpowiedź #28 dnia: Maja 14, 2009, 09:52:36 »

Heh ... wczoraj byl 13 a ja go przezylem dosc nerwowo . Przyjechalem jawa do pracy z kumpelą Simoną co ma CBR 125 (czterosów , +-  20KM) bo ona sie uczy ze mna jezdzic od ok miesiaca , przyjechalismy na tor dla modeli samochodow zdalnie sterowanych , otworzylem i zaczolem sie bawic swoim autkiem , spalinowym . Po godzinie , przy 3-4 zbiorniku jazdy na pelnym gazie na prostej autko stracilo sterowanie ... no i na pelnym gazie przyk****ło w krawężnik =[ Cały przód do roboty , pogieta plyta dolna ... chyba ze 200zl za czesci bedzie . Ale podjolem decyzje ze nie bede go naprawial , tylko kupie takiego nowego , nowszy model (typ) ma wiekszy silnik (a mój sie juz konczy) i pare usprawnien , a czesci tunningowe przemontuje ze starego i on bedzie jako dawca czesci .
To bylo mniej stresujace niez telefon ktory dostalem pozniej ...
Simona pojechala ok poludnia do domu ... a ok 15:00 dostalem od niej telefon - "jestem w szpitalu , mialam wypadek" ... Mi sie serce ztrzymalo na 2 sekundy , dobrze ze potem z powrotem podjelo prace . Na szczescie okazalo sie ze sie nic nie stalo powaznego , koles oplem tigra wyskoczyl jej z lewej strony na skrzyzowaniu i nie z jej winy stuknela go w prawe drzwi i wyladawala mu na masce . Ją odwiozla karetka , jego - policja . motorek na parkingu policyjnym . Ja przez 3h wychodzilem z siebie ... potem jak Simona sie uspokoiła zadzwonila do mnie i powiedziala co sie tam podzialo to ja sie uspokoilem troche . Jest troszke poobijana posiniaczona , ale cala i zdrowa . Motórek w zasadzie ma kilka przednich owiewek polamanych ale nie bardzo , jest prosty i sprawny .
Po tym bardzo sie zastanawialem czy nie wziasc i zapchac mojej Jawy z pracy do domu ... tak na wszelki wypadek . Ale pojechalem i dojechalem szczesliwie ... nie lubie trzynastych , w zasadzie nie mialem wplywu na to co sie dzialo ... ale nie bylo miło =|
Zapisane

Jawsim

  • Gość
Odp: Kobiety a wy i wasz motocykl...
« Odpowiedź #29 dnia: Maja 14, 2009, 23:20:33 »

Kurcze blade,jak tak sobie czytam jakimi to durnymi argumentami się podpierają rodzice,a zwłaszcza matki to chyba mojej matuli jutro kupie kwiaty. Ale ona kwiatów nie lubi. To kupie jej wkrętarkę bo ojca nie może się kobiecina doprosić ( a przykręcenie półki do ściany przychodzi jej równie łatwo jak wykonanie mistrzowskiej zupy pieczarkowej ) Moja matka od zawsze lubiła motocykle. Nic dziwnego. Natura raczej chłopczycy plus 3 starszych zmotoryzowanych braci swoje robi. Pierwszy jednoślad mit der motor dostałem od niej- romet pony. Kolor brązowy metalik,biegi zmieniane stopą- ful luxus. Hehe,do dziś pamiętam jak mnie wysłała po ziemniaki do piwniczki a tam stała moja rynia. Nowa. Z wrażenia pod drodze porozsypywałem ziemniaki takim ruchem jednostajnie przyspieszonym wbiegałem po schodach. Była zarejestrowana na mnie- nie macie pojęcia jaka to duma mieć dowód rejestracyjny na siebie. Najpierw trochę na bakier z prawem śmigałem na karcie rowerowej. W wieku lat 13 nabyłem sobie Simsonka S51. Motorynkę sprzedałem kuzynkowi młodszemu-ma ją do dziś. Karta motorowerowa i jazda. Nie było nigdy biadolenia,tylko szczere "uważaj". Uważałem. Ale nie wiele to pomogło. Jedyny wypadek w jakim w życiu uczestniczyłem miał miejsce w wakacje gdy jechałem simolem po części do MZ ETZ której to szczęśliwym posiadaczem stałem się w wieku lat 15. Miałem na budziku może 45 km/h. Nagle pisk. Niebo,ziemia,niebo ziemia, trawa i dwa kamienie - słupki stanowiące granice pól uprawnych. kask utknął między nimi a moja głowa w nim. Tyle pamiętam. Potem obudziłem się w szpitalu. Jakiś koles grzał dobre 160 i miał mnie wyprzedzić- z przeciwka wyrósł KAMA3 - z dwojga złego wolał sypnąc w simka. Wyhamował do 130 i z tą prędkością pocałował tylna lampę simka. Tyle wiem z relacji naocznych świadków i ustaleñ policji. Pamiętam tylko,że simek gdy leżałem w rowie jeszcze chodził- na maksymalnych obrotach. W szpitalu spędziłem dwa tygodnie- brak około 18 cm2 skóry na plecach utrudniał sen. Gdy wyszedłem i zobaczyłem bzyka to az mnie zemdliło- banan. Kiera pogięta,koło przednie pod silnikiem- tylnego nie było wcale- tylko kawałek bębna w wahaczu,który zaparł się o podstawę siodła. W tym jedynym przypadku miałem chwilowego stracha przed ponownym zajęciem miejsca na motocyklu. Ale w międzyczasie ojciec zrobił moja ETZ ( pompka hamulca i klocki ), odpaliłem, wsiadłem. I nie zsiadam z motocykla na dłużej niż trwa niepogoda do dziś. Szczęście,że głowa trafiła między dwa kamienie - inaczej nie wkurzałbym tu na forum nikogo ;) mimo,iż o mały włos matula miała by teraz tylko dwoje dzieci nigdy nie mówiła,że motor jest niebezpieczny- nawet ciągle powtarza,że chwała Bogu,że nie jechałem rowerem-lub co gorsza nie szedłem poboczem pieszo-rower lub korpus ciała nie przejąłby tyle energii uderzenia co -bąd¼ co bąd¼- solidniejszy simsonek. A ojciec do dziś twierdzi,że mogłem jechać MZ- wtedy to nawet by mnie nie doszedł ten ścigant w fordzie ;]. Ale reguły nie ma. Cieszę się,że jest jak jest. Jazda na motocyklu jest dla mnie czymś tak samo oczywistym,jak fakt,iż po niedzieli jest poniedziałek. Po MZ była CZ 350,i kolejne maszyny, nawet jak nie miałem prawka to latałem po drogach niepublicznych- w Krzepielowie gdzie mieszkałem jest super szutrówka przez las- jakies 12 km <thumbup> Teraz jeżdżę na "legalu" ...Tylko zawsze przeszywa mnie zimny dreszcz,gdy usłyszę pisk opon za plecami- nie ważne czy to przy ruszaniu jakiegoś auta czy z winy złej geometrii jego zawieszenia. Co mi zostało? Kask z dwoma wydartymi wlotami powietrza po bokach i dwie spore blizny na plecach. I jeszcze jedno-najważniejsze- miłość do jednośladów.
« Ostatnia zmiana: Maja 14, 2009, 23:23:27 wysłana przez Jawsim »
Zapisane

Rozztocz

  • vice President JAWA-ČEZET KLUB POLSKA
  • Global Moderator
  • *****
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 3511
  • Smoczyciel
Odp: Kobiety a wy i wasz motocykl...
« Odpowiedź #30 dnia: Maja 15, 2009, 09:55:09 »

Ja mam tak, że moja przyszła żona lubi ze mną je¼dzić, widzę że coraz bardziej, ale nie przepada zbytnio za gadaniem w kółko na tematy motocyklowe...
Chociaż ostatnio w żartach zapytała co bym zrobił, jakbym mi kazała wybrać... Powiedziałem że wybrałbym ją, ale i tak bym się gdzieś z motocyklem chował po kątach... ;)
Jeśli chodzi o sytuację w domu, to nigdy nie miałem sprzymierzeñców... Jedyne co dobre, to to że Ojciec nigdy nie miał nic przeciwko, mój zapał i miłość do motocykli nigdy nie przeszkadzały...
Często słyszałem od dziadków czy mamy "na malucha byś odłożył a nie pchasz pieniądze w ten złom..."
Ale ja dalej robiłem swoje, kupowałem części, silniki itd. itp.
Najpierw był komar z kwadratowym silnikiem i zmianą biegów w rączce, pó¼niej kumpla ETZ 250, no i w momencie gdy zacząłem składać na nowo Ceśkę, znalazłem TS i tak to się kręci... Zaraziłem tym swoich dwóch braci, z czego jeden już ma "A" a drugi właśnie robi...
W domu oczywiście nikt nic nie wiedział, że ja robię "A" pó¼niej Bartek no i teraz Sylwek, oprócz ojca oczywiście...
Nigdy nie zapomnę tego jak na egzaminie, wracałem już do WORD-u i wjeżdżając na plac zobaczyłem uśmiechniętego Tatę bijącego mi z daleka brawa, bo wiedział, że jak ja wrócę na plac na moto, a nie w "punciaku" to zdałem... To było bardzo miłe uczucie...
Zapisane
Kilka Jaw, Čezetek i Velorex 562 :)

gustaw

  • Jawa 354/03 + velorex 561
  • Global Moderator
  • *****
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 2222
    • moja stronka
Odp: Kobiety a wy i wasz motocykl...
« Odpowiedź #31 dnia: Czerwca 22, 2009, 18:06:59 »

No to moja historia jest trochę dziwna ale co tam.. Gdy miałem lat 15 kupiłem za odłożone WSK 125 z krzywa rama , po 2 dniach naprawy doszedłem do wniosku ze chce mi się pic i pojechałem 3 dnia w rów bo skręcić nie chciała w efekcie 2 miechy w gipsie  gdy wyszedłem ze szpitala po WSK zostały tylko kola , reszta zajął się starszy brat. Pó¼niej miałem 2 ogary które sprzedałem by kupić coś lepszego i przed 18-nastka wyczaiłem ts-ke po która pojechałem z bratem ciągnikiem z dwukołówką . Wjeżdżając w bramę podwórka   mama się uśmiechała. Pó¼niej powiedziała ze w koñcu mam porządny motocykl tata na to ze kolejny złom <unsure>. Je¼dziłem 2 lata pó¼niej niestety teściu trafił Suzuki na drzewo  niestety go już z nami nie ma :(( równy Chłop był ) wtedy trochę się namieszało ale jakoś to przeżyłem dalej jeżdżę 2 kolkami moja dziewczyna je¼dzi ze mną jako pasażer teraz stwierdziła ze chce je¼dzić na skuterze ( strach minął ) . Ogólnie każdy się o mnie boi ale mówi jedz i nie mecz silnika. hehe tyle już tego "ciarastwa " mam ze mnie ganiają jak coś robię  <punk>
Zapisane
Jawa 354/03 + velorex 561, jawa 354/06 , komar 2, Cz 350 6v

Agent 634-7

  • Jawa 350 634-7 1985 r.
  • Starszy Jawer
  • ****
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 471
  • Jawa 350 634-7-13
Odp: Kobiety a wy i wasz motocykl...
« Odpowiedź #32 dnia: Czerwca 22, 2009, 20:15:29 »

Moja historia zaczęła się w wieku 13 lat :). Wtedy to dosiadłem pierwszy raz JAWE. Nigdy wcześniej nie je¼dziłem na żadnym motorze. Pewnego dnia przychodzę ze szkoły a tu patrze w garażu tata robi z jawą ( jego młodość motor kupiony nowy w salonie ) no i mówi mi że jak skoñczy jedziemy się uczyć je¼dzić. Najpierw je¼dziłem z tatą a potem mi powiedział że on schodzi i mam je¼dzić sam. Jako że ja duży chłop jestem nie całe 190 cm :D, to ile ja wtedy mogłem mieć w wieku 13 lat z 165 cm :D coś kolo tego :) ale dostawałem do ziemi no i tak się zaczęła moja przygoda z Jawą :) jest to mój pierwszy motor który dostałem od ojca :) teraz staram się zrobić na styl jak nasz kolega holger :). A co do narzekania tata nie miał nic przeciwko temu abym je¼dził mama tez nic jedynie co to powtarzali mi abym je¼dził z rozwagą i ostrożnie. Co do dziewczyny miałem ale zerwała ze mną z powodu że więcej czasu poświęcam motocyklowi niż jej. No ale czego się nie robi dla motocykla. Motocykle to moje życie nie wyobrażam sobie teraz życia bez nich.
Zapisane
Jawa 350 634-7-13
Jawa 350 638-5 (w trakcie odbudowy )

Gonzo

  • Gość
Odp: Kobiety a wy i wasz motocykl...
« Odpowiedź #33 dnia: Czerwca 22, 2009, 21:08:08 »

To u mnie wszzystko zaczęło się od dziadka. Jako dwudziestokilkulatek posiadał Victorię z 1936r. Pó¼niej pod koniec lat '50 kupił AVO Sport które znajomy od niego kupił i zgniło w jakiejś szopie. Pó¼niej były już tylko komarki.
Na komarku zacząłem już je¼dzić mając 11lat bo wtedy dostawałem już do hamulca. Niestety komarek wylądował na lokalnym skupie złomu. Pó¼niej przyszedł czas na mój pierwszy nabytek którym był ...(ehh ten sentyment do Komarów) Komar sztywniak z bodajże 64r. Pó¼niej przewinął się Ogar 200 z czeskim silnikiem. Jako że mam ogromny sentymen do motocykli wszystkie moje nabytki mają u mnie dożywocie :P . I wkoñcu mając 17 lat zacząłem się zastanawiać nad czymś większym ale nie było kasy, szkoła itp. Na początku miałem klasyczny dylemat Jawa Vs MZ. MZta wydawała mi się za słaba a Jawa za ciężka(mimo że mam prawie 2m wzrostu i 120kg żywej wagi :] ) Mając nareszcie marne 900zł natrafiłem na CZte w niezłym stanie i stała nie daleko. Telefon do znajomego, przyczepa , i CZta jest moja ;] Starsi raczej nie komentują mojej miłości do motocykli i ilości pieniędzy jakie w nie wkładam chyba że akurat leci coś w TV związanego z wypadkiem motocyklowym to stara lubi mnie nazwać "dawcą" co mnie cholernie wkur..a <furious>
Zapisane

KracK

  • Gość
Odp: Kobiety a wy i wasz motocykl...
« Odpowiedź #34 dnia: Czerwca 22, 2009, 22:59:15 »

piękny temat akurat na długi deszczowy wakacyjny wieczór.

więc opowiem o sobie:
motocyklami zarażony przez ojca. Na komunie wszyscy dostawali rowery, komputery, jednak Marcin dostał Simsona sr50  <yes>
Simson eksploatowany do dziś całe 10 lat ma się dobrze... Jednak mój dziadek w 88 kupł nową jawe TS (czyli jeszcze przed moim urodzeniem) od kąt tylko pamiętam fascynacja i zapewnienia ukoñczysz 18 pokażesz prawo jazdy kat A i motor jest twój. tak też się stało z czego jestem strasznie zadowolony bo chyba nie każdy z was zna historię swej maszyny od momentu wyjechania ze sklepu?
dziewczyny jako takiej nie mam teraz jednak nigdy mnie płeć przeciwna o moto nie piętnowała... co mnie boli to to ze tata teraz za wszelkie skarby chce mi wybić moto z głowy kup samochód przecież masz B. Nacierpiałem sie tylko przez jedną osóbkę piękna dziewczyna jednak mnie nie chce... bała sie motorów teraz sie zaczyna nimi fascynować dzięki mnie... i jak na złość teraz tego żałuje bo jeszcze bardziej mi na niej zależy...
a co do rodziny to najlepszy jest dziadek 40 lat na motocyklach posiada prawo jazdy tylko na motocykl... pozwólcie ze zacytuje jego słowa:
- "motocykli to idioci, dawcy, nie mają wyobra¼ni zabijają siebie i przy okazji innych"
-dziadek czyli przez 40 lat byłeś idiotą
- (w tle śmiech babci)

śmigam z kuzynkiem który ma fazera 600... od dłuższego czasu chodzi mi po gowie myśl o wypadzie na Słowację... piękna rzecz  ;)
« Ostatnia zmiana: Czerwca 22, 2009, 23:23:50 wysłana przez Kr@cK »
Zapisane

Phantom80

  • Gość
Odp: Kobiety a wy i wasz motocykl...
« Odpowiedź #35 dnia: Czerwca 22, 2009, 23:05:55 »

czytając Twój post Kr@ck doszedłem do jednego wniosku... Jestem jak Twój dziadek.. :> Też mam tylko PJ kat.A.  <punk>  Ale o zrobieniu B też myślę, szczególnie w takie dni jak ten <mur>
Zapisane

bobson

  • Gość
Odp: Kobiety a wy i wasz motocykl...
« Odpowiedź #36 dnia: Czerwca 22, 2009, 23:16:28 »

A ja sie za długo nie będe rozpisywał :
Więc tak nie chciało mi sie bawić w żadne romety komarki itp. tylko czekałem do 16 lat i do zrobienia prawojazdy na motocykl na moją  pierwszą wsk 125 oczywiście nową ktorą kupiła mi mama troche póżniej gdzieś z 5 lat przesiadłem sie na wsk 175 też była nowa nakręciłem nią troche km bo do pracy co dziennie 60km potem kupiłem sobie Cezetke w 80r. i też była nowa i została do dziś i a potem było prawojazdy na samochód i moje pierwsze auto jakim był maluch i jeszcze pare innych samochodów .
Zapisane