Któregoś pięknego czerwcowego dnia gdy składałem CZ przyjechał do mojego brata kolega (zresztą i mój kolega).Starszy chłopak,niedługo 50 stuknie.Spojrzał się w otchłań mego warsztatu i zauważył "to bordowe coś" jak to określił,czyli moje czeskie wozidło.Pogadałem z nim chwilę,i od słowa do słowa powiedział że tęż ma Jawę.Powiedział tylko Jawa 350 i nic więcej. Myślę sobie "OK,pewnie zwykła zajechana 638.Któregoś dnia będąc w jego okolicy podjechałem doń na kawkę.Jak to przy kawie,pogaduszki itp.aż o mały włos byłbym zapomniał "pokaż tą swoją Jawę"."No to chodź".Więc poszliśmy do blaszanego garażykuna tyle działki.Otworzył drzwi,patrzę,a tam oprócz Golfa dwójki i masy rupieci stoi Jawa....ku mojemu zdziwieniu 638-5 !.Wersja eksportówka na Niemcy,baujahr 1988,zarejestrowana na czarnej blasze jeszcze (pierwszy i jedyny właściciel),stan piękny.Silnik od nowości nie otwierany.Niestety,nie miałem okazji się przejechać ani odpalić,bowiem Jawa stała dłuższy czas i zabrudził się gaźnik,i kranik prosi się o wymianę.Jakaż to była szkoda ! Jawencja jest lekko stuningowana,na szczęście łatwo o powrót do oryginału,tzn ma tylko założone halogeny od Poloneza na gmolach przednich,i zabezpieczenie antykradzieżowe w postaci wyłącznika na głównym kablu +.Ogólnie prezentuje się bardzo ładnie,kanapa ideał,lekko tylko powycierany lakier na baku.Zdjęcia niestety miałem na starym telefonie,który zaliczył zderzenie ze ścianą....Jak tylko będę przy pierwszej lepszej okazji pyknę jakieś fotki.Gdy spytałem się czy chce ją przehandlować,uśmiechnął się tylko
Na wiosnę będę miał okazję przywrócić ją do życia.