Po ponad 10 latach zmagań z hamulcami bębnowymi wreszcie znalazłem sposób co zrobić żeby działały tak jak przewidzieli to konstruktorzy.
Wiecznie miałem problem ze słabymi hamulcami, czy to w Komarze, Simsonie, Jawie itp.
Wymiana szczęk na nowe nie dawała nic, a nieraz jeszcze bardziej pogarszała sprawę. Kombinowałem z podkładkami na szczękach od strony rozpieracza, wymieniałem linki, ale efektów nie było.
Oczywiście jeśli ktoś ma motor od nowości z małym przebiegiem, to tam hamulce często są jeszcze dobre. Niestety ja zawsze miałem stare rzęchy, po kilkunastu remontach i kilku właścicielach i hamowania nie było.
Zatem do rzeczy.
Jeśli Wasze hamulce są słabe to proponuję zrobić wszystko za jednym zamachem, półśrodki nie są wskazane.
Trzeba zacząć od bębnów. Najważniejsze jest żeby bęben nie miał bicia. Da się to łatwo wyczuć, wystarczy rozpędzić motocykl, zacząć hamować i przy pewnej prędkości będzie czuć bicie na kierownicy (koło przednie) lub szarpanie całym motocyklem (koło tylne). Żeby być 100% pewnym należy sprawdzić bęben czujnikiem zegarowym.
Następnie trzeba rozebrać koło i sprawdzić czy bębny są mocno porysowane. Jeśli mają głębokie bruzdy lub biją to trzeba je oddać do przetoczenia. Najlepiej wcześniej wymienić łożyska jeśli są zużyte.
Ja zlecam przetaczanie bębnów koledze, ponieważ ma tak dużą tokarkę, że wchodzi na nią cała felga 18 cali, tylko bez opony.
Ważne jest żeby znać dokładną średnicę wewnętrzną bębna. Fabrycznie jest to 160mm, ale np. w mojej Jawie jest już 161,20mm
Po sprawdzeniu i ew. przetoczeniu bębna trzeba zająć się tarczami kotwicznymi ze szczękami.
W tarczy kotwicznej należy sprawdzić stan rozpieraka i otworu w którym się obraca. Jeśli jest nadmierny luz to dobrze jest poszukać czegoś w lepszym stanie.
Kiedy już mamy dobrą tarczę kotwiczną z rozpierakiem, smarujemy smarem miedzianym rozpieracz tam gdzie się obraca i tam gdzie styka się ze szczękami. Tak samo bolce na których opierają się szczęki. Dźwigienek jeszcze nie zakładamy.
Według mnie żadne dostępne w sprzedaży szczęki nie nadają się do użytku. Po założeniu na tarczę ich średnica jest za mała i rozpierak musi wykonać bardzo duży skok żeby hamulec wogóle zaczął działać. Efekt jest taki, że ciśniesz klamkę z całej siły, linka hamulca już skwierczy, a motor coś tam zwalnia, ale szału nie ma.
Ja pozbierałem różne stare szczęki jakie walały mi się po warsztacie i oddałem do zakładu który nakleja nowe okładziny. Zażyczyłem sobie żeby okładzina była dużo grubsza niż oryginalna. Grubość 6mm.
Gdy założymy tak zregenerowane szczęki na tarczę kotwiczną to oczywiście nie zmieszczą się w bębnie.
Należy zamocować tarczę z założonymi szczękami w tokarce. Ja wykorzystałem do tego oś koła i nakrętkę. Rozpierak musi być w położeniu jałowym. Bardzo ważne jest aby zachować osiowość. Bazą do ustawiania jest otwór przez który przechodzi oś koła, bo to ona centruje tarczę założoną już w motocyklu.
Aby szczęki nie drgały podczas obróbki wystrugałem drewniany klin który wbiłem pomiędzy szczęki po przeciwnej stronie rozpieracza. Tam gdzie są wystające bolce na które wkłada się szczęki.
W przypadku przedniego hamulca Jawy typu DUPLEX (dwa rozpieraki) nie trzeba żadnych klinów, bo sprężynki ładnie dociskają szczęki do rozpieraczy i bolców.
Gdy umocujemy już całe to ustrojstwo na tokarce trzeba stoczyć okładziny na odpowiednią średnicę. Średnica ta jest mniejsza o 0,5-0,6mm od średnicy naszego bębna.
WAŻNE JEST ŻEBY NIE PRZESADZIĆ, IM WIĘKSZA RÓŻNICA MIĘDZY ŚREDNICAMI, TYM GORSZE HAMOWANIE.
Lepiej zbierać po troszkę, a w ostatnie przejścia zrobić przy pomocy papieru ściernego, bo okładzina hamulcowa ma skłonność do robienia "farfocli".
Po przetoczeniu wkładamy hamulec do bębna i wsuwamy oś koła na miejsce. Dźwignia rozpieraka powinna wykonywać tylko niewielki ruch żeby docisnąć szczęki do bębna.
Jeśli wszystko gra to zakładamy dźwignię na rozpieracz. Powinna być ona założona tak, że po naciśnięciu hamulca tworzy kąt 90 stopni z linką lub cięgłem.
W przednim hamulcu z 2 rozpieraczami najpierw zakładamy dłuższą dźwigienkę w sposób jak wyżej, a potem tą krótką na wielowpuście ustawiamy tak, żeby była pod możliwie równolegle do długiej.
Koło montujemy do motocykla i na razie zostawiamy w spokoju.
Trzeba zająć się mechanizmami uruchamiającymi hamulce.
Linki należy sprawdzić, czy nie są za bardzo powyginane, postrzępione, czy pancerze nie są uszkodzone. Jeśli wszystko gra to trzeba je przesmarować, a jak nie to wymienić.
Klamka hamulca nie może mieć dużego luzu na osi obrotu. Powinna mieć odpowiednią tulejkę (której przeważnie nie ma) i też trzeba ją posmarować smarem żeby chodziła lekko.
Oś obrotu pedału hamucla nożnego trzeba przesmarować i sprawdzić czy wszystko z nią ok, czy coś się nie wygięło itp.
Kiedy już ogarniemy klamkę, linki i pedał to wykonujemy ostatnią czynność, czyli regulację.
W układach z 1 rozpierakiem sprawa jest prosta, kręcimy kołem, naciskamy parę razy hamulec z dużą siłą i dokręcamy regulację, aż zacznie delikatnie obcierać, a następnie luzujemy o obrót.
W układzie z 2 rozpierakami najpierw dokręcamy regulację na lince i też co jakiś czas naciskamy hamulec, a tą od drugiego rozpieraka zostawiamy luźną. Kiedy pierwsza szczęka zaczyna obcierać, to luzujemy o obrót i naciągamy drugie cięgło aż druga szczęka zacznie obcierać. Potem ją też luzujemy o obrót.
Po tym wszystkim trzeba trochę pojeździć, przyhamować parę razy i wyregulować ponownie w razie potrzeby.
W hamulcu z 2 rozpierakami nie ruszamy już więcej regulacji drugiego rozpieraka, regulujemy tylko i wyłącznie linką.
Sorki że zdjęcia przedstawiają hamulec od śmierdzącej Muzety, ale akurat to ona "stała na kanale"