To juz nie lato.. powiedział mi o tym mój nos, kiedy wjeżdżając do rodzinnego miasta zatrzymałem się pod nocnym klubem. Hm... jestem 5 minut po czasie, pomyslałem. Już powinna tu być.
Muzyka dysco napier...a u góry, a ja nie dosc, ze głodny to do tego lekko zmarzniety. Nie, no powinienem sie już dawno nauczyc, ze każda szanująca się dupa koniecznie musi się spó¼nić minimum 30
minut. Wypadałoby zjawić się więc z 25 minutowym opó¼nieniem i udawać rozdraznionego samca który czeka ze 3 kwadranse tak lekko licząc. No nic, niewazne, złosc mi przeszła, gdy wyłoniła sie zza drzew.
Jak zwykle, kształtna, zgrabna laseczka, z tym swoim zalotnym i niewinnym spojrzeniem. Przeszło mi. Kur.a nie mam pojecia dlaczego, ale mi przeszło... idziemy na góre, ona 3 drinki, ja 4 piwka, 3 godzinki gadki,
szybkie pa, pa i do domku. Jest druga nad ranem , a rano trzeba wstac. Plan jest oczywisty, za 5 godzin obieram kierunek na Jelenią Górę. Zapowiada sie miły weekend, nie dosc ze pogodny to jeszcze
ma byc spędzony w doborowym towarzystwie. Znów przyjdą wspomnienia, które przywieje zapach miksolu. No nic, małe pchanko motura przez ogródek, jeszcze z 50 metrów, boczna (kosa), kłudka na kiere, stacyjka na "Zu" i
w kime. Poranek. Siódma, O Boze! Moja głowa, (kur.a co oni dolewaja do tego piwa!!!) we łbie jeszcze szumi, nie no nie podniose sie... jeszcze tak moze ze 30 minut... Please...
Siódma 25, no nic, zapach jajecznicy "płynacy" z kuchni budzi mnie ostro. Pełna mobilizacja, ciuchy, sniadanko, 2 konkretne herbatki i w droge. Rzut oka na termometr - 7 stopni. Hm.. nie jest ¼le!
Wylatuje na Wrocław, na budziku 90 mil. Piękna kryształowa pogoda, bezchmurne niebo... Go!
Przed Wrocławiem mgła i to nawet spora, gęsta, widocznośc na jakieś 50 metrów, na budziku 85 mil. Po 10 mam być w Bolkowie. Tam dojedzie do mnie Jawer. Na budziku 100 mil.
Cały czas lewy pas. Pędzel. Zimne powietrze rozbija sie o plecak, klata i ryj sa dobrze chronione. Koñ mknie. Jeszcze ze 3 kilosy i zjazd w lewo, na droge do Jeleniej Góry.
Odpuszczamy, myk na motyla i juz zaczyna się kocioł. Auta, remonty, wahadła. Eh...dobrze ze podgoniłem wczesniej. Bolków, mijam z lewej, tuz za miastem - skrzyzowanie, na którym brakuje tylko Jawy.
No nic, boczna i czas na poranne lanie. Mała obczajka okolicy, pogrzebanie w GPSie i juz widać samotnego Easy Ridera za którym rozposciera się błękitna aureola ze spalonego Miksolu. :-)
Krótkie przywitanie, jest 10 z minutami, trzeba leciec, bo gospodarze czekaja...
Jawa fajnie lata po winklach, mamy całkiem niezłą srednia. Masa winkli, droga robi się coraz węższa i węzsza, ruch na drodze maleje, zaczynaja się widoczki, strumyczki, potoczki i rzeczki, mostki,
tuneliki, skarpy, zagajniki. Subtelna Karkonoska kraina... eh.. jak ja tu dawno nie byłem...
Wjezdzamy na posesję której strszeże gro¼ny pies. Od razu atakuje mnie on swoim mokrym jezykiem. Widzę, ze jak nie odwrócę jego uwagi to mnie zamemla - na smierć.
http://picasaweb.google.com/lh/photo/-oOSjXDRJOfjFuiB6zGSRQ?feat=directlinkZgrupowanie przed wyjazdem do Czech.
http://picasaweb.google.com/lh/photo/Qj0ry1z2F7wLAtKXX85VTw?feat=directlinkhttp://picasaweb.google.com/lh/photo/2m7ZHtbRzESY4iuKdjAVEw?feat=directlinkKrótki odpoczynek i ustalanie kierunków.
Czechy. Maja tu piękne drogi, mozna sobie posmigać. Lecimy głóną. Nagle na parkingu przy drodze widzimy pochylonego Cezetersa nad swoją Cezetą. Bezwarunkowy odruch Pawłowa działa... hamujemy.
Czech nie¼le się spocił widząc zgraję Polaków która go obskoczyła. Szybko ustalamy co jest przyczyną awarii. Przytrzaśnięta linka gazu. Ale to nie wszystko. Nie można dobrac się też pod siedzenia, kluczyk nie działa.
Na drodze proste czynności serwisowe urastają do poważnych problemów. Nie można też dobrać się do przepustnicy. Nakrętka ga¼nika dokręcona jest bardzo mocno.
Wspólnymi siłami dajemy radę. Po kilkunastu minutach Czezeta pieknie chodzi na wolnych obrotach. A kluczyk jakimś cudem udostepnia nam czeluści Cezetowego schowka na narzędzia.
http://picasaweb.google.com/lh/photo/PzNfkvT8nzFykBrdGm-j5A?feat=directlinkhttp://picasaweb.google.com/lh/photo/gpv53yLDRS4yTOuKb7_-fw?feat=directlinkPomocna dłon.
http://picasaweb.google.com/lh/photo/WShzqiIqp4r-vIDnuMgeNA?feat=directlinkKlimatyczny czeski Cezeters
http://picasaweb.google.com/lh/photo/TloOHJdBw9AvScISXogm3Q?feat=directlinkWyrazam Ci swą skruche.. tylko jed¼!!! - błagam!!!
http://picasaweb.google.com/lh/photo/IC2ZgDTvn0A1o7lBRuw3LA?feat=directlinkJeszcze tylko małe czary... MAGIA!!!
http://picasaweb.google.com/lh/photo/e-RzE2gkuGSeQeViOxCh6g?feat=directlinkZWYCIęSTWO!!!
http://picasaweb.google.com/lh/photo/eFNyFIIaZyZhwX32mYFQTw?feat=directlinkPrzełęcz zdobyta!!!
http://picasaweb.google.com/lh/photo/wdx8ffgNFOn1bxXbKpwSgA?feat=directlinkNa szczycie.
http://picasaweb.google.com/lh/photo/YncThCbGgYmmjfTIa_OHwg?feat=directlinkTEN TUNER NA 100% MONTOWA£ ALPINISTA.
http://picasaweb.google.com/lh/photo/zNbPVW-6ip2-Fifpsq39xQ?feat=directlinkDżawers musi zjeść!! Inaczej jest zły... :-))
Wieczór obfitował w bogactwo tematów. Na spoczynek udalismy sie około 3.00.
Nazajutrz.
Lekki poranek, zero jakichkolwiek symptomów. :-))
Nie ma czasu na pogaduchy, otwieramy oczy, wciągamy coś ciepłego i na motory!!!!
http://picasaweb.google.com/lh/photo/I9dtc0jQwyn-QmvZZVackw?feat=directlinkhttp://picasaweb.google.com/lh/photo/H49HLqEwD3M7xSz2APlOdg?feat=directlinkLatamy!!!
http://picasaweb.google.com/lh/photo/IQY5CveThldeGHcOgigz7Q?feat=directlinkWniebowzieci...
http://picasaweb.google.com/lh/photo/BELrHJMiuH5SdeWhRpcUOw?feat=directlinkJESZCZE NIGDY TAK NIEWIELU, NIE ZAWDZęCZA£O TAK WIELE TYM NIELICZNYM...
http://picasaweb.google.com/lh/photo/73nZwo7yf0QnhaSrmh0WWA?feat=directlinkParking.
http://picasaweb.google.com/lh/photo/oAtdnz-ilcNIIejN4XY_Bw?feat=directlinkTypisz Jawers...
W południe odwiedzamy malutkie muzeum Jawy, jest na co popatrzeć!!!
Foty robili inni, ja zapomniałem o Bożym świecie... ;-)
Nieodłączna herbatka, mały odpoczynek i powoli kierujemy się na północny wschód. Do domu ruszać czas...
Kolejny weekend w siodle, miło spędzony, ubarwiony krajobrazami i spotkaniami z ciekawymi lud¼mi.
Ludżmi, dla których motocykl jest nieodłącznym kompanem zycia i formą spędzania wolnego czasu.