A ja się wypierdzieliłem i wygiąłem przedniego gmola.
Pasażerka troszkę się uderzyla ręką, a ja kolanem. Kombinezony też się troszkę popruły.
Ale nie była to jakaś tam gleba parkingowa, tylko wywrotka na najwyższym poziomie.
Jechalismy dość szybko, zakręt był bardzo ciasny.
Położyłem Jawsko bardzo nisko, pięknie technicznie brałem zakręt. Jak na wyścigu Moto GP.
Ale w połowie zakrętu okazało się że asfalt ma jakąś dziwną fałdę.
Z lewego podnóżka kierowcy poszły iskry, przejechaliśmy na lewym boku kilka metrów. Dobrze że nic poważnego się nie stało