Owszem, zmiana układu na "angielski" jest wymagająca i rzeczywiście może być niebezpieczna. Szczególnie w sytuacji kryzysowej gdy reagujemy instynktownie i działa pamięć mięśniowa zanim mózg zdąży zareagować.
Można ćwiczyć i się przyzwyczajać, ale na instynkt nie ma innego remedium jak tylko za wszelką cenę nie dopuszczać do sytuacji, gdy to od niego będzie zależało nasze bezpieczeństwo.
Ja niegroźnie położyłem się przy pierwszej jeździe. Skręt 90 stopni w wąski przesmyk między ogrodzeniem a budynkiem wystarczył bym mimo naprawdę niewielkiej prędkości zareagował instynktownie. Co najgorsze zupełnie nie miało znaczenia to, że jeszcze kilkanaście metrów wcześniej powtarzałem sobie w myślach gdzie mam hamulec.
Ale ludzie tak jeżdżą, nawet ci, co mają nie tylko Enfielda, ale i inne motocykle. Jeżdżą i żyją więc można się przyzwyczaić i wyrobić nowe nawyki. Podobno to korzystne dla mózgu, by uczyć się nowych odruchów, byle robić to rozsądnie i bezpiecznie.
Dlatego mam nadzieję, że i ja i Kolega
Bison damy radę i nauczymy się jeździć anglikami, choć z pewnością nie tak intensywnie jak "klasycznym" motocyklem
Uważam, że podstawą w nauce będzie zdroworozsądkowy wybór jak najbardziej bezpiecznych dróg i świetna kondycja hamulca przedniego.