Czasami ktoś potrafi zadać cios w plecy. Więc z dziwacznych historii to spotykałem się dwa miesiące z pewną panną. Ja starałem się przez 2 miesiące i nigdy nie miałem czegoś gdzieś mimo że z natury jestem naprawdę mocno zamknięty to jakoś się otworzyłem nieco. W zasadzie wszystko się zaczęło odkąd kupiłem niebieskiego GSX'a 400F. Jakiś niedawny czas temu podjechaliśmy sobie na grilla na bielany no i oczywiście jak można było się spodziewać pojawił się "napakowany" ktoś. No okej wygląda lepiej ode mnie i jeszcze ma większe moto. Potem zlot w bielawie też powoli widzę że coś jest nie tak. Wracamy z tym gościem, ale on oczywiście sobie uznał że będziemy jechać szybciej bo on ma "większego". GSX ma złą rozmiarówkę opon i zbyt miękki przód przez rzadki olej niezgodny z książką więc obieram nią tempo 120-130 i nie więcej bo powyżej łapie spore niestabilności. Jedziemy S8 blisko domu co prawda, ale musiałem ich specjalnie gonić. Więc wykręciłem z GSX'a ile się da - 170 i dalej nie mogłem ich dogonić... W pewnym momencie złapałem taką telepawkę na kierownicy, że zacząłem się zastanawiać czy ratuję motocykl czy siebie, bo przy 170 strzału w barierę na pewno bym nie przeżył. Potem niby przeprosiny, ale tak naprawdę raczej zwodzenie. Poźniej zmarnowałem weekend na przeserwisowanie jej motocykla od A-Z co zrobiłem i dostałem za to zapłatę, ale oczywiście dostałem inną wiadomość.
Ona go widziała może 2 razy, coś jej napisał, gość niemal mnie wprowadził w trumnę a teraz ona sobie stwierdziła, że idzie w jego ramiona bo on jej napisał, że coś czuje. Teraz zacznie się mniej kulturalna część, moderatorzy mogą dać mi bana albo warna albo nie wiem... Nienawidzę ludzi, którzy wpier...... się miedzy wódkę a zakąskę. Część już przełknąłem po 43 godzinach braku snu nadmiernej ilości kawy i jakiegoś przetrwania w pracy wróciłem nieco do siebie, ale na pewno jej kompanem do jazdy nie zamierzam być. Niby chciała jeździć emerycko... tak na pewno. Teraz ma kochasia do jeżdżenia niech swoje wykręca do końca. Ja tylko żałuję tego serwisu bo naprawdę włożyłem w to sporo serca, a w zamian otrzymałem kosę w plecy.
Mam tylko jedno swoje życzenie, które zamierzam spełnić nie będzie to zemsta czy coś, ja tego tak nie traktuję. Mam nadzieję, że zobaczy co to znaczy zimny człowiek, bo ja co do niej nie mam już żadnych wyrzutów, skrupułów i czego tam jeszcze bym nie wymyślił. Zaboli, ale nie mnie.
Przynajmniej teraz wiem co tylko było warte mnie i wróciłem do tego. Tempo prac jest powolne, ale ruszyłem do przodu. Rozebrałem kanapę, pokrowiec rozpada się w rękach więc kupię ten z allegro co J@wa ostatnio montował, pasek może zostać wygląda ok. Blacha wygląda już mało obiecująco. Nie wiem jak ściągnąć tą czapkę z frontowej części blachy, albo po prostu rdza ją przyspawała. Odboje kupię nowe bo też pękają w rękach, spinki mam już nowe z czech, stare w 80% były zgnite do 0.