Ferfecki z Międzyświecia wygrał kiedyś w Multi Lotka 150 złociszów.
Niby nie tak wiele, a cieszy. Po powrocie z wygraną i półlitrem do domu
(małe gospodarstwo rolne) dał z tej okazji trochę "w szyję". Kiedy się
obudził banknoty z wygranej (trzy nowiuśkie pięćdziesiątki) zniknęły ze
stołu a w kącie izby pomekiwała uśmiechnięta koza "Bystra".
- Nie, Bystra, ty mi tego nie mogłaś zrobić! - wyjęczał Ferfecki.
Koza milczała tajemniczo, a milczenie to brzmiało dla chłopo-robotnika
jak nieme potwierdzenie jego podejrzeñ.
Seta wypitego samogonu uruchomiła rozregulowany umysł Ferfeckiego. Wziął
Bystrą na sznurek i pognał do starej Brzukałowej. Jeśli ktoś mógł mu
w tej sytuacji pomóc, to tylko ta stara szarlatanka.
- Brzukałowa, pomóżcie, koza mnie fortunę zeżarła! - wołał już z
daleka.
- Ile?- zapytała konkretnie baba, wycierając ręce w ubabrany fartuch
- STO PIEćDZIESI¡T!! - zaryczał Ferfecki, jakby chodziło o jakieś
zaklęcie
- Pięć dych dla mnie to powiem co trzeba zrobić... - zawyrokowała
Brzukałowa.
Nie miała w zwyczaju się targować, o czym wiedział jej sąsiad, więc
skinął tylko głową na zgodę.
- Trzeba jej dać piwa to wyrzyga,...a jak nie będzie chciała, to trzeba
jeszcze w zad klepnąć - brzmiała jednoznacznie wypowiedziana rada.
- A samogonu nie można?.. - zapytał jeszcze Ferfecki, ale Brzukałowa
powróciła już do przerwanej czynności skubania kurczaków.
Gospodarz po krótkim zastanowieniu i przejrzeniu kieszeni w poszukiwaniu
drobniaków, pognał z kozą pod lokalny sklep GS-u, gdzie jak zwykle tętniło
życie kulturalne Międzyświecia.
Ferfecki bez słowa przywitania przywiązał kozę do ławki, zaś w sklepie
nabył trzy butelki piwa Brackiego. Towarzystwo zamarło a przechylone
butelki pozostały przechylone, kiedy Ferfecki wlewał pierwszą butelkę w
gardło Bystrej. Nawet nie bardzo się broniła. Ferfecki odczekał chwilę, a
następnie klepnął kozę w zad. Bystra zaczęła się drzeć jak opętana a po
chwili wy..., no.. zwróciła piwo, wraz z banknotem
pięćdziesięciozłotowym. Przed sklepem rozległ się jęk niedowierzania i zachwytu. Ferfecki nie
zwracając na to uwagi pakował kozie drugie piwo do pyska. Nie piła już
tak chętnie jak w pierwszym wypadku, ale Ferfecki nie dał jej wyboru. Po
kolejnym, silnieszym już klapsie, drugi mokry od piwa i kozich soków
żołądkowych banknot znalazł sięw posiadaniu chłopa. Okrzyki zachwytu zamieniły
się w wiwaty. Skąś padło niewinne pytanie:
- A ty Ferfecki, tej kozy to nie chciałbyś może sprzedać.Mówiłeś
kiedyś...?
- Bystra nie na sprzedaż... - warknął tylko pytany, biorąc się za
trzecią i ostatnią butelkę.
Trzy klapsy były tym razem potrzebne, żeby odzyskać trzeci banknot.
Po¼nie pojawiło się przed sklepem GS-u w Międzyświeciu więcej takich,
a nawet wyższych nominałów. Dość powiedzieć, że Ferfecki opuścił
zgromadzenie, będąc w posiadaniu 2.450 złotych, motocykla WSK, roweru i
trzech litrów alkoholu marki "Czysta". Kozy już nie posiadał. W drodze do domu
wpadł do Brzukałowej i dał jej uzgodnioną 50-kę. Po małej "bañce"
kładł się zadowolony z życia spać. Rano (koło 10-tej) obudził go
podniecony listonosz pokazując mu duży nagłówek w lokalnej gazecie:
PRAWDA O POLSKIEJ WSI - PIJANY MOT£OCH SPOI£ ALKOHOLEM I BESTIALSKO
SKOPA£ NA ¦MIERć NIEWINN¡ KOZę...