Prawie dwa tygodnie nie odzywałem się w tym wątku ale to nie znaczy że nic się nie działo.
W celu wyjaśnienia co stuka w silniku zdjąłem głowice i cylindry. Na tłokach nie ma żadnych śladów zawadzania o uszczelki lub głowice. Na denkach były tylko zwęglone ale niezbyt mocno przyklejone pozostałości spalonego "czegoś" - może to szczątki jaszczurki która nie zdążyła ewakuować się przed założeniem gaźnika.
Przy składaniu silnika sprawdziłem i trochę poprawiłem równoległość sworzni względem przylgni cylindrów. To sprawdzanie i poprawki były dokonane w dolnym położeniu korbowodow więc na wszelki wypadek tym razem sprawdziłem, czy główki korbowodów poruszają się w płaszczyznie prostopadłej do przylgni cylindrów i w górnym położeniu nie przesuwają się w bok co mogłoby byc przyczyną stukania w tłoki od środka. Wszystko było w porządku według dużej ekierki przykładanej do tej przylgni (główki korbowodow poruszają się wzdłuż jej boku prostopadłego do przylgni bez zauważalnych ruchów w bok).
W łożyskowaniu wału, klocku, dolnych łożyskach korbowodów, brazowych tulejkach sworzni i w rowkach pierścieni nie ma wyczuwalnych luzów. Dlatego nabrałem przekonania graniczącego z pewnością, że przyczyną stukania w okolicy głowic były ruchy górnych części tłoków (w kierunku przód-tył) przy przechodzeniu przez GPZ. Jak wiadomo tłoki mają kształt stożka i na górze jest wiekszy luz względem tulei cylindra niż na dole (na dole było około 0.05mm). Na górze nie mierzyłem mikrometrem ale w złożeniu wchodzi tam koncówka szczelinomierza 0.40mm więc jest dośc miejsca na "kolebanie się" tłoków i ich dzwonienie. Ponieważ nie szlifowałem cylindrów a tylko wymieniałem tłoki i pierścienie (tzw. "ruski szlif") więc nic nie usprawiedliwia marudzenia że luz jest za duży ale chyba jednak jest
. Może producenci współczesnych tłoków zabezpieczają je przed zacieraniem dając zbieżność większą niz potrzeba i stąd dość powszechne narzekanie na stukanie silnikow po remoncie. Silnik od 362 składałem i odpalałem na dobrym oleju klasy FD więc to chyba też przyczyniło się do stukania bo rowki tłoków mogą łatwo przesuwać się po pierścieniach.
Poskładałem więc wszystko do kupy z dorobioną uszczelką pod cylinder (0.5mm) i odpaliłem silnik na mieszance benzyny z czystym olejem rycynowym (20:1). I po paru minutach pracy na tej miksturze silnik znacznie się wyciszył (z prawej strony już nic nie słychać, z lewej jeszcze trochę dzwoni ale znacznie mniej).
Z olejem rycynowym w paliwie smród z wydechow jest jak przy paleniu butelek plastykowych ale chyba na dzwonienie pomogło
.
Dla nieświadomych podaję, że olej rycynowy był kiedyś powszechnie stosowany do silników dwusuwowych ale był przyczyną dość szybkiego tworzenia się nagaru i mostkowania świec (stąd opinia, że dwusuwy są "kapryśne"). W mieszaninie z różnymi dodatkami jest nadal stosowany w niektorych olejach do silnikow wyczynowych (Np Maxima Castor 927) bo tworzy bardzo trwały film olejowy. Niestety nie nadaje się do układów z pompą oleju bo powoduje ich niedrożność.
Do zbiornika oleju wlałem olej kategorii FB (najtanszy olej mineralny jaki u mnie jest dostepny). Do benzyny wmieszałem olej rycynowy (około 60:1). Jak znajdę czas to motor przegonię aby pozalepiać dzwoniące luzy i nagram efekty tego "zalepiania".
Jeśli ktoś chciałby wiedzieć więcej o oleju rycynowym to niech poczyta tutaj:
http://www.jawacz.pl/index.php?topic=2404.msg331401#msg331401