Czas naśmiecić w temacie.
Jaca wysłał swój zapasowy gaźnik na rehabilitację do uzdrowiska w Międzylesiu
Na początku gaźnik został dokładnie umyty i zweryfikowałem jego stan.
Przepustnica i otwór mają drobne "sznity", ale nie jest źle, powinien jeszcze długo pochodzić.
Następnie doszlifowałem zaworek iglicowy z Kawasaki do Jawowskiego gniazda.
Potem założyłem do gaźnika dysze i ustrojstwo służące do uruchamiania ssania. Przy okazji uszczelniłem taśmą teflonową część w którą wkręca się dyszę wolnych obrotów. Takie uszczelnienie zapobiega szarpaniu motoru przy jeździe w średnim zakresie obrotów.
Zrobiłem uszczelkę pod komorę pływakową z Gambitu o grubości 1,5mm.
Niestety nawet tak gruby materiał nie zapewnił idealnej szczelności i gaźnik się pocił. Powodem był powyginany korpus.
Wyprostowałem go w miarę możliwości przy użyciu imadła i już jest ok. Komora pływakowa też została przyszlifowana żeby pasowała do korpusu.
Poziom paliwa ustawiłem na 11mm od płaszczyzny podziału gaźnika i komory, czyli 9mm od rantu gaźnika.
Na sam koniec dorobiłem nakrętkę M7 kontrującą regulację linki z mosiężnej nakrętki M6.
Po tym wszystkim założyłem gaźnik do swojego motoru i przejechałem jakieś 50km. Wyregulowałem go pod swój silnik i jeździ się elegancko, myślę że w czerwonej Jawie Jacka też będzie śmigał