Wyjechałem sobie na przejażdżkę. Zrobiłem kilka rundek, silnik rozgrzałem, to podregulowałem ga¼nik, by wolne obroty były. <lol> Wyjechałem na traskę i nie ujechałem 2 km jak motor zaczął prychać, więc szybciutko zawracam, bo czuję, że będę pchał. Miałem rację po kilkudziesięciu metrach silnik zgasł. Nie dało się go uruchomić ani na pych ani z kopa. Więc pchanie... <furious>
Ale czułem, że dziś jeszcze moto zagada mimo, że to piątek trzynastego, więc co i raz próbowałem odpalić. I tak oto po ok. 10 minutach i ok. 500 metrach pchania silnik zagadał. <punk> Więc szybciutko najkrótszą trasą do domu.
Więc o co chodzi? Przegrzała się, czy cóś??